poniedziałek, 21 stycznia 2013

O. Rydzyk i stalinizm



Media o. Rydzyka są szczególnie oburzone porównaniem metod CBA do stalinowskich. Skądinąd słusznie nazwał tak sędzia Igor Tuleya, bo takimi są nocne przesłuchania.

Ale nikt nie przebije o. Rydzyka, który sięga po "stalinizm", gdy nie pomyśli są podejmowane decyzje gdziekolwiek, bo dla redemptorysty "niestalinowskie" jest wszystko, co dostaje za friko.

Gdy w ubiegłym roku TV Trwam nie otrzymało koncesji na cyfrowy multipleks ojciec dyrektor pisał do Jana Dworaka porównując pracę KRRiT do "działań komunistycznego aparatu represji z czasów stalinowskich, tzw. księży patriotów".

W 2011 roku, gdy powstał pomysł zbadania psychiatrycznie Jarosława Kaczyńskiego, który sądził się ze swoim byłym ministrem MSWiA, Rydzyk mówił: "To, co się dzieje w Polsce to nie tylko przemoc administracyjna, przemoc w sądach, w wymiarach sprawiedliwości, ale również przemoc medialna. Czy są wartości u nas, co się dzieje. To są rzeczywiście czasy stalinowskie. Tak robiono w czasach stalinowskich. To przypomina rzeczywisty stalinizm i pytajmy się, co wraca, czy coś mają do dyspozycji władze. Mają wojsko do dyspozycji, mają policję, mają media. I to jest bardzo niepokojące" (leksyka Rydzyka).

A jeszcze wcześniej (drzewiej) w 1995 roku, gdy startował w wyborach prezydenckich Jacek Kuroń, redemptorysta oskarżył go o "zbrodnie stalinowskie", włączając w to wywózki na Sybir i Katyń.

Ulubiona fraza w RM to "w Polsce dzieje się gorzej niż w najczarniejszych czasach stalinowskich".

Rydzyk to katolicki stalinista, a jego owieczkom tylko można współczuć. Godzą się na to dobrowolnie.