sobota, 4 sierpnia 2012

Buczyzm w Rzeczpospolitej


Publicysta "Rzeczpospolitej" zestawia nepotyzm z buczyzmem, Piotr Gursztyn przewiduje, że buczyzm zwycięży w felietonie "Bóg nie może wspierać rzecznika".

Po to Gursztyn zestawia, aby udowodnić sobie i podobnym nieudanym publicystom, że rząd nie zajmie się nepotyzmem, a buczyzmem.

Pewnie Gursztyn wszedł pod stół obrad rządu i usłyszał.

Ta wiedza prawicowa polega na tym, aby wmawiać sobie, że ich głupota jest jakąś mądrością. Prawicy i Gursztynowi uczyć się nie chce, nie chciało się nauczyć warsztatu dziennikarskiego.

Nie rozumiem, dlaczego podobnego gamonia trzyma w składzie redakcji naczelny Tomasz Wróblewski. Gursztyn jest typowym bezrobotnym, który nabrał pracodawcę, iż cokolwiek potrafi.

Wobec powyższego "Rzeczpospolitą" czeka bankructwo z powodu braku czytelników. Tylko idioci mogą czytać podobne wynurzenia, a idioci przecież nie czytają.

Buczy w rozumie Gursztynowi i przekazuje swoje buczki, przekonany, iz cokolwiek ma do powiedzenia.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Kościół w rynsztoku



W Kościele teoria to jedna, a praktyka jest rzeczywista, zupełnie inna - i z niej taka instytucja ma być rozliczana.

Nie rozliczamy z zamiarów, wyznaczonych celów, ale z realizacji. Hierarchowie wszak znają powiedzenie: piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami.

Tak jest wybrukowany Kościół, który jest piekłem.

A tym piekłem dla Kościoła jest celibat księży. Jak to normalni ludzie, księża nie chcą żyć w piekle, więc sobie jakoś radzą z celibatem.

Najczęściej wiążąc się z jakąś kobietą bez węzłów małżeńskich, żyją na kocią łapę.

Są także tacy, u których ekspresja seksualna uległa zwichrowaniu i wówczas mamy do czynienia z pedofilią.

Z tego jest rozliczany Kościół i ten rachunek sumienia, który za księży robią media, naukowcy i zwykli ludzie, wypada fatalnie, by nie rzec: księża żyją w ciężkim grzechu, w rynsztoku.

Badania nad seksualnością kleru prowadzi poznański socjolog prof. Józef Baniak. Wypadają one sensacyjne, by nie powiedzieć: Kościół się kompromituje.

60% kleru pozostaje (lub pozostawało) w związkach z kobietami, a z tego 12-15% ma dzieci.

Tendencja jest wzrastająca. Młodzi księża wypracowują nową strategię, bo szybko się przekonują, że można deklarować celibat, a faktycznie w nim nie pozostawać.

Przyrodzenie nie trzeba zawiązywać na supełek. Można je używać.

Wiedzą o tym biskupi, nic sobie z tego nie robią, milczą i kombinują. Jak jest sytuacja podbramkowa, przerzucają księdza-delikwenta na inna parafię, gdzie są przecież nowe parafianki, nowy towar. Ciekawe, kto płaci alimenty?

Wiadomo, państwo. Kościół to największy dzieciorób w kraju bez zobowiązań. Instytucja do robienia dzieci, bez odpowiedzialności rodzicielskiej, bez miłości ojcowskiej.

Bardzo często dzieci Kościoła wychowuje ulica, domy dziecka. W ten sposób Kościół poszerza margines społeczny.

Ilu z tych księży jest pedofilami? Trudno wyliczyć, bo w badaniach żaden się nie przyzna, grozi za to paragraf i kraty.

Personel Kościoła to społeczny zakalec, produkuje niepożądane zachowania społeczne. Polski Kościół, nasz rynsztok powszedni.