niedziela, 17 marca 2013

Abp Głódź - zdegradować do grabarza


Nowy papież Franciszek będzie miał co nie miara roboty z rozbestwionym klerem - w szczególności polskim. Możliwe, że pierwszym na ruszcie do grillowania nie będzie o. Rydzyk, a abp Sławoj Leszek Głódź.

Okazuje się, że to prawdziwy potwór jako człowiek. Opowiadają o tym dla "Wprost" księża, którzy z nim współpracowali.

Włos się jeży, gdy czyta się nawet fragmenty, a co dopiero, gdybyśmy mieli poznać prawdę o tym potworze, a także innych wampirach (kiedyś Sobecka puści farbę o Rydzyku).

Głódź lubił urządzać noce pijackie. Budził swego adiutanta księdza i kazał mu grać na akordeonie, aby arcybiskup mógł wywijać zapijaczone hołubce. Wysyłał na miasto w poszukiwaniu jakiegoś wyszukanego gatunku kiełbasy. A przy nalewaniu alkoholu, gdy spanikowanemu młodemu księdzu zadrżała ręka, wykrzykiwał: - Co ty k... nawet nalać nie potrafisz!

Język zaiste godny ołtarza. Wyzywanie, pomstowanie, upokarzanie odstawiał Głódź przy innych, często przy politykach. Zatem posłowie PiS musieli być świadkami chamskich zachowań arcybiskupa.

Szeregowi księża robią czarną listę przewinień Głódzia. Ma być ona wysłana do papieża Franciszka, który zabiera się za porządek w Kościele, szczególnie rozbestwionym w Polsce.

Głódź powinien być zdegradowany do grabarza i zostać kopidołem. To godne jego rangi, wszak na cmentarzach brakuje rąk do łopaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz