poniedziałek, 23 lipca 2012

Samobój Ruchu Palikota

Ruch Palikota w Krakowie strzelił sobie samobója, choć demonstrował w słusznej sprawie, mianowicie przeciw noweli ustawy o zgromadzeniach, która jest restrykcyjna. Nowelę do Sejmu skierował prezydent Bronisław Komorowski, została przegłosowana, teraz kolej na Senat, który może ją też odfajkować.

Niezależnie od tego, co sądzimy o konkretnych demonstracjach, których przebieg wiele pozostawia do życzenie, szczególnie tych odbywanych równocześnie: demonstracja i kontrdemonstracja, to jednak tego rodzaju ekspresje społeczne należą do rytuału i świętym obowiązkiem władz jest ich respektowanie. Odbieranie nawet cząstki tej wolności należy zaliczyć do pełzającej opresji władzy.

To jest wygoda władzy, która chce mieć święty spokój. Prezydentowi najwyraźniej się pokićkało. Rządzenie to nie leżenie brzuchem do góry i samozadowolenie, to ciągłe baczenie na społeczeństwo i prowadzenie z nimi dialogu. Władza nie winna zaspakajać własnych pożądań, to trud jej sprawowania.

Odebrany kawałek wolności powoduje, że potem chce się odebrać kolejny kawałek. A do zniewolenia droga niedaleka. Nowela o zgromadzeniach jest pójściem na demokratyczne skróty.

Demonstracja w Krakowie nie zgromadziła wielkiej liczby ludzi, bo tylko około 100 osób, niemniej Ruch Palikota manifestował obok PiS, Nowej Prawicy Korwin-Mikkego i Klubu "Gazety Polskiej". Takie rzeczy elektorat pamięta. PiS demonstruje zawsze przeciw władzy, niezależnie jak ona postępuje. Jest to cecha prawicowego myślenia Kaczyńskiego. Ruch Palikota wpisał się w logikę prawicową, choć słusznie partia Janusza Palikota uważa, że nie należy dopuścić, aby nowela o zgromadzeniach została parafowana przez prezydenta.

Należało taką manifestację osobno zorganizować. Ten samobój świadczy, iż Palikot gubi się w życiu publicznym i nie ma strategii politycznej, a jedynie doraźne działania dyktowane tym, co przyniesie jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz